Budzi cię słońce. Już jedenasta? Niemożliwe… Ale tak, to ten
pierwszy w miesiącu twój wolny od pracy dzień. Co z tego, że wypada we wtorek?
Cudne słońce – uśmiechasz się, przeciągając się w łóżku po
raz ostatni.
To będzie dobry dzień: przedświąteczne porządkowanie szafek,
pakowanie prezentu, który zaraz pojedzie do Florencji, gotowanie obiadu (który
starczy też na kolację), pranie, czyli zamiana brudnego na czyste, które wraz z
zapachem Lenoru będzie o tej prawidłowości przypominać do wieczora. Potem
fitness i masochistyczne zmęczenie („jeszcze tylko 16!”, „niżej!”, „wyżej”, „szybciej”),
które potwierdzi tradycyjnie czerwona twarz, pulsująca na skroni żyła i mokre
koszulka, majtki, a nawet skarpetki. I jeszcze kolacja z Anią, która niedawno
wróciła (tylko na chwilę, więc nie będziecie mieć satysfakcji prorządowi
czytelnicy! :) z Anglii.
Najpierw jednak kawa. Otulasz się ciepłym długim szlafrokiem. Przemywasz twarz zimną wodą. Wklepujesz kremy i myślisz, patrząc w lustro, że jednak czasem warto pomalować paznokcie na czerwono. Na krwisty czerwony. Energiczny czerwony. Seksowny czerwony. Pasuje do białego porcelanowego kubka, z którego po chwili paruje aromatyczna Lavazza z odrobiną mleka.
Wciąż uśmiechając się do siebie podchodzisz do okna w
kuchni. Łyk kawy i prawą ręką kubek przytulasz do piersi. Lewą sięgasz do
łańcuszka, który wczoraj sprawiłaś sobie w ramach (przed)świątecznych
prezentów. Ciepło rozchodzi się po tobie w środku i na zewnątrz.
I to słońce! Zdradliwe, bo na termometrze minus dwa stopnie.
W końcu połowa grudnia. Ale słońce zawsze dodaje ci energii. Zazdrościsz
go mieszkańcom Los Angeles, Tajlandii, Australii, Nicei… Jest słońce, od razu
świat jest przyjemniejszy.
Z głośników leci najnowsza płyta Krzyśka Zalewskiego (a pamiętasz,
jak jeszcze był początkującym, uroczym, imprezującym 20-latkiem…:) z obłędną balladą „Miłość
miłość”, w której palce maczał twój ulubiony Smolik, z „Podróżnikiem” i z energicznym
„Na drugi brzeg”. Ten to potrafi!
Piękny dzień. Nie każdy 13 grudnia był taki. Pamięć jest
ważna, ale ty chcesz się cieszyć, żyć tu i teraz. Jest dobrze. -Korzystaj z
życia – poradnikowo/hasłowo podpowiada ci serce! W końcu to słońce nie świeci tu nadaremno.
Pyszna kawa. Wizja przyjemnego dnia. A na szafce nocnej czeka na ciebie „Biegnąca z wilkami”. I fiołek wciąż kwitnie! Soczysty fiolet pasuje do bladoróżowej doniczki. Ten też korzysta z życia i czerpie ze słońca.
Za chwilę najpiękniejsze święta. Potem Sylwester w genialnym towarzystwie. Premiera nominowanego do Złotych Globów „La la land” z
Ryanem Goslingiem. Wiosną ożyje Harry Hole w nowej powieści genialnego Jo Nesbo.
-I pomyśleć, że jeszcze kilkanaście dni temu tak cierpiałam –
mruczysz pod nosem. Życie potrafi być piękne. Marzysz. Patrzysz na rozmawiającą przez
komórkę kobietę, która mimo zimna siedzi na ławce pod oknem. Ciekawe, czy
rozmawia z mamą, czule wypytując ją o zdrowie? Czy z mężem, którego zapewnia o
miłości? Czy z dzieckiem, któremu obiecuje frytki na obiad i prezenty pod
choinką? Młodzież ze Staszica w oddali dymkiem papierosowym daje znak o przewie.
Mężczyzna z wąsem i z reklamówką spaceruje między krzewami. A nie! On idzie
przy ścianie śmietnika, żeby… Kurde! Już nie ma gdzie sikać??? Grzecznie spuszczasz
wzrok. I… widzisz obesrany przez gołębie parapet. Przecież niedawno go
szorowałaś! Odwracasz się gwałtownie, z rozżaleniem, oblewając się resztką kawy.
Cóż. W życiu musi być równowaga.
Słońca życzę! Mimo wszystko.
Słońca życzę! Mimo wszystko.