piątek, 1 sierpnia 2014

Gdzie jest zasięg?

2012 rok
Agata, polonistka,  zapytała dziś na FB, czy ktoś oprócz niej lubi swoją pracę. Odpowiadam: tak, uwielbiam swoją pracę. Za wiele rzeczy, ale przede wszystkich za możliwość poznawania fantastycznych ludzi z pasją. I za kolegów po fachu. I za kawy w pracy, za obiady, za dyskusje, za żarty...

Zamiast elaboratu, tym razem (wybaczcie, idę na łatwiznę) przypominam radiowe historyjki. Większość z ostatnich miesięcy. Jedna - zasłyszana.

***
Telefon od słuchaczki, poza anteną.
- Dziękuję za telefon, pani Barbaro. A skąd pani do nas dzwoni?
- Jak to skąd?? - mówi zdumiona słuchaczka. - Z kuchni!

*** 
Niedzielna audycja filmowa na żywo. Mówię o dwudziestoleciu "Króla Lwa".
-Przed nami nagrodzona Oscarem piosenka... Johna Lennona.
I słychać "Can you feel the love tonight..."Eltona Johna.

***
W pracy wszyscy zabiegani, ale przerwa na kawę - rzecz święta.

Szykuję dwa kubki. Jeden dla mnie, drugi dla kolegi.
-J., skocz po mleko do lodówki, proszę.
-Nie mogę.... Czytam artykuł. O sobie.

***
Dzwonię do wydawcy, informując o zrobieniu "dźwięku". 
W: -Teraz robię się zły, bo materiałów wychodzi mi za dużo.
A: -Na pocieszenie powiem, że dźwięk jest naprawdę ładny.
W: -A co mnie to obchodzi. Rozliczany jestem z liczby, nie z urody. Dzięki Bogu... - dodaje przeczesując dłonią włosy.

***
Studio. Audycja na żywo. Mówię, piszę, montuję, sprawdzam, notuję...
Nagle realizator z powagą w głosie przemawia przez interkom: -Twoja kawa stygnie jak po dobrym seksie, więc daj jej szansę...

***
Koleżanka pyta:
-Masz przy sobie perfumy?
-No pewnie.
-Pożyczysz odrobinę?
-Oczywiście - odpowiadam, z dumą wyciągając moje ulubione 'anielsko-diabelskie' Givenchy.
-Dziękuję.
I patrzę, jak perfumami jest skrapiana chusteczka, którą potem Koleżanka... dezynfekuje sprzęt do nagrań.

-Sygnał jest tylko tu, na czajniku -
powiedział Grześ. Radio w plenerze.
***
Audycja dla dzieci. Na żywo.
W studiu dzieciaki w wieku 9-11 lat, uczestnicy warsztatów międzykulturowych, których celem było poznanie kilku krajów i zauważenie różnic między Europą Zachodnią a krajami Trzeciego Świata.
Po rozmowie o Hiszpanii, Kongo i Tanzanii czas na Niemcy.
- Co się je w Niemczech? - pytam.
- Kiełbaski - odpowiadają dzieci.
- I pije się piwo - dopowiada chłopak.
- Oj, ale o tym nie mówimy, bo to napój tylko dla osób dorosłych - próbuję ratować sytuację. - Co warto powiedzieć o Niemcach? - dopytuję.
- Jeżdżą volkswagenami - mówi dziewczynka.
- Co jeszcze? - szybko dopytuję, żeby nikt nie zwrócił uwagi na tę kryptoreklamę.
- Ja powiem, ja - szepcze inna dziewczynka podnosząc rękę do góry.
- Proszę bardzo - wskazuję na nią z ulgą, że może coś mądrego wreszcie padnie.
- Ja umiem parę słów po niemiecku - dodaje dziewczynka.
- Tak? a jakie? - dopytuję.
- Hande hoch! - rzuca uśmiechnięte dziewczę.



***
Niedziela. W pracy.
-Jeeeść! - jęczy M.
-Nie wytrzymasz do 14.00? - pytam zerkając na zegarek i planując obiad.
-Wytrzymam - odpowiada M. - Ale najpierw muszę coś zjeść.

***
Rozmowa na antenie na żywo. Koleżanka z redakcji serdecznością próbuje odstresować spiętą rozmówczynię i ułatwić jej mówienie.
Gdy tamta próbuje coś wyjaśnić: -....podaję przykład z głowy.
Redaktorka potakując uprzejmie dopowiada: - Z głowy, czyli z niczego.

*****

Parę lat temu koleżanka poszła do jednego z najlepszych lubelskich liceów. Pytała maturzystów o wybór studiów, o to, kim chcą być w przyszłości.
- Nie wiem.... - krzywi się jeden z licealistów. - Mam słabe stopnie, dwóje i tróje, nie wiem, co będę robił.
- Żadnych pomysłów? - do mikrofonu podpytuje Kasia.
- Ewentualnie jeden: zostanę dziennikarzem. Bo w tym zawodzie nie trzeba nic umieć. W końcu się tylko zadaje pytania...

*****