środa, 12 marca 2014

Taksówkarka

- Poproszę na Kiepury 10, pierwsza klatka schodowa.
- Będzie do pięciu minut.

Wychodzimy przed blok. W powietrzu czuć wiosenny, przyjemny chłód. Gdybym tylko nie miała na sobie szpilek… W prawej ręce dzierżę torebkę, lewą przytrzymuję uporczywie spadający z mej głowy kaptur. K. za to w obu dłoniach trzyma pizzę. Z salami, pieczarkami i kukurydzą. Rozmiar mega. A właściwie jej połowę. Po głębszych oddechach, wymianie opinii dotyczących ledwie widocznych gwiazd i disco polo dobiegającego z zaparkowanego obok opla, podjeżdża taksówka.
- Przepraszam – mówi drobna, sympatyczna pani kierowca – przejechałam blok. Na poprzednim była ósemka, na kolejnym dwunastka, a tu dziesiątki nie ma.
- Nie szkodzi, czekaliśmy tylko chwilę. Na Skłodowskiej poprosimy.
- Już jedziemy. Miły wieczór Państwo mieli?
- Tak, sympatyczny, dziękujemy. Wolna niedziela, a pani w pracy…
- Często pracuję w niedziele, ale nie narzekam, lubię zwłaszcza nocne kursy. Inaczej się wtedy jeździ po mieście.
- Spójrzcie, jaki zabawny kierowca! – zakrzyknął nagle K. wskazując na stojący równolegle do nas na czerwonym świetle autobus MPK.
Wszyscy przechyliliśmy się w prawo, unosząc nieco i głowy, i wzrok.
Rzeczywiście, opierający się o kierownicę - jakby ze zmęczenia – mężczyzna miał dłuższe, siwiejące włosy. Fryzura a la mop do mycia podłóg albo…
- Wygląda jak hipis. Hipis kierowcą autobusu – parsknęła z rozbawieniem pani taksówkarka. –I ma coś z Gandalfa.
- W naszej pracy to nic dziwnego, ale wśród kierowców taki gość to chyba nietypowe – dodał ubawiony K.
- W Państwa pracy? A cóż to za miejsce? – pani kierowca spytała delikatnie.
- Yyyy… -Mhmmm… - oboje zaczęliśmy się jąkać, bo przecież nie wypada mówić, zwłaszcza obcym w taksówce, gdzie się pracuje. Jeszcze ktoś pomyśli, że się chwalimy?
- Przepraszam, nie chciałam być wścibska – zreflektowała się nasza przewodniczka.
Po delikatnym i miłym głosie już po pierwszych minutach jazdy mogliśmy ją określić kilkoma słowami, ale wśród nich nie znajdował się przymiotnik  ‘wścibska’. Była sympatyczna, uprzejma, z poczuciem humoru i wydawała się wrażliwa. Chyba… nie jak przeciętny (proszę wybaczyć) taksówkarz.
- Nie, nie, skąd – zaczęliśmy się mitygować.
- Tak po prostu, lubię rozmawiać z pasażerami, poznawać nowych ludzi…
- Pracujemy w radiu.
- Naprawdę? – zareagowała z pozytywnym zdumieniem. – Czy mogę dopytać w którym?
- W Radiu XY.
- Naprawdę?? – wykrzyknęła po raz drugi. –To moja ulubiona stacja.
- Naprawdę??? – tym razem my wydukaliśmy zdziwieni.
- No tak, najczęściej słucham Radia XY właśnie gdy jeżdżę taksówką. Państwo sobie nawet nie zdają sprawy, jak ważne dla zawodowych kierowców jest radio. Nocą bez niego nie wyobrażam sobie jazdy. Słucham rozmów, czasem sięgam po telefon, ale jakoś tam mi niezręcznie… A muzyka! W nocy u Państwa często lecą takie romantyczne melodie… Tak się wtedy uśmiecham i myślę, że taką muzykę wybiera ktoś zakochany. A potem idzie coś ostrego i wówczas ho ho – myślę - ktoś się tu mocno zdenerwował.
- Wie Pani, po godzinie pierwszej muzyka idzie z komputera, ale…
- Tak myślałam, ale jednak.  Radio tak bardzo wpływa na wyobraźnię… Chyba dojechaliśmy, prawda? – przerwała nagle, bo rzeczywiście dotarliśmy do celu.
- Dziękujemy bardzo. Ile płacimy?
- Już drukuję rachunek. Trzynaście złotych poproszę.
Po chwili odwróciła się, z dwudziestu złotych wydając dychę.
- Ale ja nie mam drobnych, żeby zwrócić te trzy złote… - Ja też nie – odpowiedzieliśmy szukając po kieszeniach. - Proszę zaokrąglić do piętnastu złotych.
- Nie, nie, proszę nie szukać, to drobiazg, a tylko tak symbolicznie mogę podziękować za miłą jazdę - odpowiedziała pani taksówkarka.
- Ależ nie, nie wypada… - zaczęłam przeszukiwać moją wielką torbę.
- Naprawdę, to była radość jechać z Państwem z mojego ulubionego radia. – w prawdziwą radością i wdzięcznością odrzekła pani.
- To może choć poczęstuje się pani pizzą? – zaproponował nagle K.
- A wie pan, że chętnie?
I tym miłym akcentem, w serwetki pakując dwa duże kawałki pizzy dla naszej rozmówczyni, pożegnaliśmy się wysiadając z auta. Do końca wieczora byliśmy pod wrażeniem. Bo taki kurs dla nas był bardzo miłym zaskoczeniem. Dobrze, że na świecie są jeszcze tacy otwarci, życzliwi i komunikatywni ludzie. Dobrze, że weekend może zakończyć się tak miłą niespodzianką.
 



   

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz